Obserwatorzy

niedziela, 11 listopada 2012

W zieleniach,rudościach,czerwieniach i szarościach

Za wiosenną zielenią tęsknię, rudej jesieni żałuję - tak szybko zbrunatniała, biało - szarej zimy się obawiam, a o lecie to nawet nie myślę...
Prawie takie same szale już pokazywałam - spodobały się i zostałam poproszona o wykonanie podobnych. Zachowałam kolorystykę rudego, zielony jest dużo jaśniejszy, wzorów (na szczęście) nie da się powtórzyć. Komin robiłam po raz pierwszy i przyznaję, że trochę się namęczyłam - trudno było wyczuć wielkość. Wszystkie prezentowane wytwory są już wspomnieniem - będą ogrzewać i pięknieć (mam nadzieję) na Mazowszu.











I moja cierpliwa towarzyszka - Froda

czwartek, 30 sierpnia 2012

Wylęgałka

Pierwsza ufilcowana przeze mnie torba nareszcie opuściła mroczne wnętrze szafy. Długo czekała - zaczęłam ją filcować jakieś trzy miesiące temu! Pojawiło się kilka problemów: przerosło mnie wszycie podszewki(w rezultacie niemożliwego dokonał mój tata), zrobiłam zbyt krótką rączkę - aby pasowała, musiałam dorobić jeszcze trzy dredy i pokombinować z połączeniem ich w jedną całość (po drodze zabrakło mi czesanki!). Przyznam szczerze, że po tak długim dziamdzianiu się z nią, trochę mi się już znudziła...


Dodam, że za torebkę zabrałam się po obejrzeniu tych przepięknych prac:
http://mira-lacerta.livejournal.com/

A ponieważ nie samym filcowaniem człowiek żyje (przynajmniej tak jest w moim przypadku), popatrzcie gdzie byłam ostatnimi dniami:
Warsztaty artystyczne w Dobkowie (ten fioletowy krokusik to mój wytwór :))

Festiwal Pierogów w Paszowicach (na samo wspomnienie ślinka leci...)

Jawor, ruiny zamku w Lipie i zamek Świny (również w ruinie)

Wycieczka w Góry Izerskie (jeszcze mnie po niej nogi bolą)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Próba nunofilcowania - nieudana

Kremowa koronka, świeżo zakupiony, delikatny, jasnobeżowy i "ledwo" zielony merynosik troszkę oliwkowej jedwabnej czesanki i drobny wełniany grysik - miało wyjść tak pięknie... Niestety gdzieś popełniłam błąd - koronka nie chwyciła wełny (albo na odwrót), w miejscach gdzie kawałki koronki się łączyły powstały dziurska - ładnie wyszły tylko brzegi szala. Zniechęcona rezultatem kilkugodzinnej pracy wrzuciłam "dzieło" do pralki - dofilcowało się na tyle, że będę mogła wykorzystać materiał do jakiejś innej robótki. Szkoda. Czas chyba pomyśleć o warsztatach - uczenie się na własnych błędach jest zbyt kosztowne...
Kilka fotek zrobionych już po torturach w pralce i po wysuszeniu.





I na poprawienie humoru (mojego) kilka fotek z cyklu "Powsinogi" zrobionych podczas naszych ubiegłotygodniowych,rodzinnych wycieczek.

Zamek Grodziec
 

 Spacery po okolicznych wioskach: Radomierz i Dziwiszów

Pałace we Wleniu, w Wojanowie i Zapora w Pilichowicach

Wspomnienie naszej wczorajszej wycieczki po Górach Kaczawskich. Start we Wleniu, meta w Jeleniej Górze, w sumie ok. 28 km.

środa, 1 sierpnia 2012

O KOKOpciuszku słów kilka i zupełnie na marginesie: nowy filcowy szal


Znaleziona przeze mnie i Frodę koteczka Koko najwyraźniej urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą! Od kilku tygodni ma nowy, wspaniały dom - trafiła do Pałacu Królewskiego we Wrocławiu... Można o niej poczytać a nawet obejrzeć krótki filmik na stronie TVN 24. Gwiazdeczka!

Dla ciekawych - linki:


I jeszcze kilka fotek wspomnianego w tytule nowego filcowanego na silk lapsach szala:


poniedziałek, 25 czerwca 2012

Kotka Koko




Malutka, śliczniutka, rozbrajająca i brojąca, ZNALEZIONA w lesie przy strumyku podczas spaceru z Frodzią. Kociątko bezbronne i samiuteńkie - zabrałam je więc do domu i jest u nas od wczoraj. Byliśmy z nią u weterynarza, Pan Adam obejrzał ją, zbadał. Koko ma ok. pięciu tygodni, waży 400 gram, jest zdrowa, ale na wszelki wypadek dostała od weta środek na odrobaczanie. Szukamy dla niej domu, bo choć z Frodzią się świetnie dogadują, kilka poważnych obaw jest, w tym ta główna: o wywołanie u suki ciąży urojonej… Więc jeśli ktoś, to ja bardzo proszę! Bardzo pilnie!

 







wtorek, 13 marca 2012

Różowa w berecie

Kolejna pacynka do świty Karkonosza (tym razem cudoląg rodzaju żeńskiego) powstała podczas ostatnich dwóch nieprzespanych nocek. Jak siebie znam igiełki pójdą jeszcze w ruch, a różowej przybędzie tu  i ówdzie, ale póki co wygląda tak:





I jeszcze słów kilka o mojej Frodzi. Od dawna wiedziałam, że potrafi nieźle grać np. żeby wydębić jakiś przysmak "chudnie w oczach". Niedawno jej talent aktorski został zauważony i doceniony - zagrała kilka scen w filmie pt. „Dendrologium”. Oto zdjęcia z planu.