Pierwsza ufilcowana przeze mnie torba nareszcie opuściła mroczne wnętrze szafy. Długo czekała - zaczęłam ją filcować jakieś trzy miesiące temu! Pojawiło się kilka problemów: przerosło mnie wszycie podszewki(w rezultacie niemożliwego dokonał mój tata), zrobiłam zbyt krótką rączkę - aby pasowała, musiałam dorobić jeszcze trzy dredy i pokombinować z połączeniem ich w jedną całość (po drodze zabrakło mi czesanki!). Przyznam szczerze, że po tak długim dziamdzianiu się z nią, trochę mi się już znudziła...
Dodam, że za torebkę zabrałam się po obejrzeniu tych przepięknych prac:
http://mira-lacerta.livejournal.com/
http://mira-lacerta.livejournal.com/
A ponieważ nie samym filcowaniem człowiek żyje (przynajmniej tak jest w moim przypadku), popatrzcie gdzie byłam ostatnimi dniami: